Jaką metodą rehabilitować dziecko?

Siedzę przed monitorem i patrzę na tytuł tego wpisu zastanawiając się, czy na pewno chce poruszać ten temat… Chcę! W ostatnim czasie otrzymałem wiele wiadomości z pytaniami o to, jaką metodą fizjoterapeutyczną pracuję. Równie wiele razy w gabinecie odpowiadałem na to pytanie ze strony moich pacjentów, i tu jest ciekawa sprawa. Żaden rodzic sam z siebie nie był ciekaw na tyle, aby zapytać, lecz zwykle został sprowokowany przez swoich znajomych, rodzinę lub innego specjalistę (fizjoterapeuta, położna, lekarz), żeby się dowiedzieć. Rozumiem to w ten sposób (być może błędny), że dla moich pacjentów nie jest istotne, którą metodą pracuję jako terapeuta, ale dla osób postronnych już tak. Dlaczego? Jednym z powodów, który do mnie przemawia, może być, że dla rodzica ważny jest efekt terapii, a nie teoretyczne podstawy naukowe czy filozofia danej koncepcji.

Właśnie w tym momencie zdałem sobie sprawę, że kiedy trafiał do mnie pacjent, który uczęszczał już na szeroko pojętą rehabilitację do innego terapeuty, to nigdy nie zapytałem o to jaką dotychczas metodą był rehabilitowany. Jakoś nie było mi to potrzebne do szczęścia, bo bardziej interesuje mnie, jak wyglądała sama terapia. Czy to były masaże, ćwiczenia na piłce lub wałku, a może zabawa i śpiew? W takim razie jeżeli dla mnie, jako fizjoterapeuty, nie istotne jest kto jaką metodą pracuję, tylko jaką pracę wykonuje faktycznie, to dlaczego reszta społeczeństwa jest tak bardzo podzielona pomiędzy dwiema najbardziej znanymi koncepcjami rehabilitacji dzieci? No cóż, może to ja jestem dziwny, a może środowisko utknęło w latach 90.?

Przeciętny Jan jeżeli słyszał o jakichkolwiek metodach rehabilitacyjnych dla dzieci, to jest spora szansa, że były to Vojta i Bobath. Mówiąc przeciętny Jan nie mam na myśli tylko rodzica, ale i pracowników personelu medycznego, którzy m.in. wyżej wspomnianą presję na rodzicach lubią wywierać, kierując ich w kierunku „jedynej słusznej i najlepszej” metody rehabilitacji. Gdyby przejrzeć rynek szkoleń dla fizjoterapeutów z zakresu terapii dzieci, można by ujrzeć naście metod nazwanych nazwiskiem autora, lub skrótem od pełnej nazwy metody, oraz niezliczone ilości szkoleń, które nie posiadają nazw metod, bo same ewoluowały z połączeń i ulepszeń kilku z nich. Dlaczego zatem mało kto o tym mówi? Temat jest zawiły i dość ciężkostrawny.

Po pierwsze, lubimy żyć tam gdzie nam wygodnie. Dlatego skoro już coś poznaliśmy i wiemy co to jest, to niechętnie sięgamy po nowe, niezbadane horyzonty. Kolejna rzecz, to właśnie polecenia od pracowników służby medycznej, ale to również wiąże się z tym co napisałem dwa zdania wcześniej. Następna rzecz jest tutaj bardzo istotna. Znam wiele osób, które w swojej codziennej pracy wykorzystują elementy poznane na wielu, wielu kursach i na co dzień nie tytułują siebie jako terapeuta metody takiej czy takiej. Jest to zrozumiałe, ponieważ dążymy do jak największej kompleksowości wiedzy jak i umiejętności, dlatego niesłuszne byłoby zamknięcie siebie w jednej utartym schemacie działania. Niestety jest tak bardzo często.

Żeby to jeszcze lepiej zobrazować, to wyobraź sobie kucharza, który lubuje się w kuchni włoskiej. Po kilku latach zbierania doświadczeń jest mistrzem tejże kuchni, ale co z tego, skoro poznał tylko skrawek tego, co kryje kulinarny świat. Co prawda dzięki poświęceniu się kuchni włoskiej opanował mistrzostwo, to równocześnie nie poznał innych smaków, połączeń smakowych, możliwości przez co nie odkryje niczego nowego, ani nie urozmaici swoich dań.

Współczesna fizjoterapia przybrała takie tempo rozwoju, którego chyba nikt się nie spodziewał jeszcze kilka lat wstecz. Trudno nadążyć nad zmianami i co raz to nowszymi doniesieniami. Dzięki powstawaniu nowych koncepcji i rozwiązań terapeutycznych, możliwości pracy z pacjentem znacznie się zwiększyły. I tak, fizjoterapeuta to już nie tylko ktoś od bólów pleców albo od urazów. Współcześni fizjoterapeuci pracują na wielu płaszczyznach, tak aby terapia była jak najbardziej holistyczna, czyli kompleksowa, obejmująca nie tylko dany miesięń czy kość, lecz całe ciało i umysł pacjenta. Ale żeby nauczyć się podejścia holistycznego, trzeba ciągle się szkolić i zdobywać wiedzę.

Sam nie wiem 🙂 Na pewno warto bazować na opiniach, czy to internetowych, czy wśród znajomych. Choć tak na prawdę, to nic nie da takiego obrazu, jak po prostu pójście na wizytę i przekonanie się samemu. Zawsze przecież można zmienić terapeutę i poszukać kogoś bardziej odpowiedniego.


Photo by Nathan Dumlao on Unsplash

Podobne wpisy