Terapia manualna w pediatrii - techniki pośrednie
|

Terapia manualna w pediatrii – techniki pośrednie

Fizjoterapię można podzielić na trzy odnogi. Fizykoterapię, czyli wszelkie urządzenia elektryczne, magnetyczne itd. Kinezyterapię, czyli tzw. terapię ruchem, po prostu ćwiczenia. I często pomijaną terapię manualną, która jest najbliżej memu sercu, czyli terapię rękoma terapeuty na ciele pacjenta. Terapia manualna zwłaszcza w pediatrii to bardzo dobre rozwiązanie w takich problemach jak asymetria niemowlęca, plagiocefalia, wzmożone i obniżone napięcie mięśniowe oraz wiele innych. O ile fizykoterapii nie stosuje się prawie w ogóle w pediatrii, to już ćwiczenia i terapia manualna są dwoma wiodącymi sposobami leczenia niemowląt i małych dzieci . Sam przeszedłem drogę od samych ćwiczeń, do aktualnie wyłącznie terapii manualnej i też jej aktualnie nauczam na szkoleniach dla fizjoterapeutów dziecięcych, ponieważ jest to sztuka zdecydowanie niedoceniana przez wielu specjalistów.

Terapia manualna niemowląt i małych dzieci to subtelna praca dłońmi terapeuty w celu wykrycia dysfunkcji somatycznych, a następnie ich uwolnienia. Oczywiście rodzajów takiej pracy jest wiele, ale w tym wpisie skupię się na koncepcji, na której bazuję na co dzień, czyli tzw. technikach pośrednich w pediatrii. Są to techniki – w założeniu – przesuwające tkankę do miejsca naprężenia, napięcia. Przeciwieństwem są techniki bezpośrednie, do których można zaliczyć np. stretching.


Szkolenie dla fizjoterapeutów dziecięcych: „Terapia manualna w pediatrii – podejście holistyczne u niemowląt i małych dzieci” – Gdańsk, Wrocław, Rzeszów


Dysfunkcją somatyczną nazywa się w osteopatii to, co w fizjoterapii nazywa się napięciem. Fizjoterapeuta powie, że dziecko jest napięte tu i tam, podczas gdy osteopata znajdzie dysfunkcje w tym i tamtym rejonie. Oczywiście generalizuję i być może wspieram stereotyp, lecz z takimi właśnie określeniami spotykam się najczęściej. Dysfunkcja somatyczna charakteryzuje się czterema cechami tj. asymetria, restrykcja, tekstura i wrażliwość. Te cztery elementy będą w jakimś stopniu zmienione podczas występowania dysfunkcji somatycznej. Dla przykładu przyjrzyjmy się zaburzeniom w rejonie mięśni twarzy u dzieci.

  • Jeden mięsień będzie napięty bardziej od kuzyna po drugiej stronie twarzy lub w obrębie pojedynczego mięśnia zaobserwujemy brak jednorodności, symetrii – ASYMETRIA
  • Wzmożone napięcie mięśnia ograniczy jego rozciągliwość oraz przesuwalność tkanek w jego obrębie – RESTRYKCJA
  • Zmianie ulegnie również sztywność, gęstość mięśnia tj. będzie bardziej twardy, zbity – TEKSTURA
  • Okolice mięśnia będą niekomfortowe w dotyku dla pacjenta – NADWRAŻLIWOŚĆ

Własne doświadczenia nauczyły mnie, że terapia manualna jest skuteczną metodą pracy z niemowlętami i dziećmi – bardziej od ćwiczeń. Są dzieci, które potrzebują jakichś form wzmocnienia swoich mięśni, lecz nawet w tych przypadkach zaleca się rozpoczęcie pracy od manualnego uwolnienia wszelkich blokad w ciele, aby uwolnić w nim pełną mobilność, co wydaje się logiczne, prawda? Tak jak wspominałemm rozpoczynałem przygodę z fizjoterapią dziecięcą ćwicząc z niemowlętami w związku z zaburzeniami napięcia mięśniowego. Wizyty odbywały się dwa razy w tygodniu, a terapia trwała pół roku, rok, a nierzadko i dłużej. Rzadko udawało mi się wyprowadzić pacjentami z zaburzeń w ciągu kilku miesięcy. Z drugiej strony, często po skończonej terapii w wieku niemowlęcym ten sam pacjent wracał po roku lub dwóch z kontynuacją zaburzeń różnego rodzaju. Oznaczało to więc, że wcześniejsza terapia nie była trwała.


Czy osteopatia dziecięca ma potwierdzenia naukowe? Jasne, że tak.


Dochodziły mnie słuchy, że są fizjoterapeuci, osteopaci, którzy potrafią pomóc pacjentom w kilka wizyty. Zaciekawiło mnie to i zmotywowało do poszukiwań lepszych rozwiązań. Zacząłem od podważenia obecnych technik pracy, których nauczono mnie tłumacząc, że są najlepsze – Kartezjusz byłby dumny. Im więcej zaczynałem pracować manualnie, tym lepszych efektów u pacjentów doświadczałem. Terapia stawała się szybsza – przede wszystkim. Z czasem co raz mniej pacjentów wracało po czasie od skończonej terapii w związku z dalszymi zaburzeniami. Można więc uznać, że w moim przypadku terapia manualna u dzieci przełożyła się na poprawę efektywności i skuteczności działań fizjoterapeutycznych.

Zwykle zadaję pytanie moim pacjentom – łatwiej jest pójść na masaż i poczuć się rozluźnionym czy pójść na siłownię i poczuć się silnym? Odpowiedź jest bardzo prosta. Ciało ludzkie zbudowane z niezliczonej ilości połączeń neuronalnych ukierunkowane jest na odbieranie bodźców zewnętrznych i wewnętrznych, ich interpretację, a następnie wprowadzenie jakiejś zmiany dla organizmu. Sam dotyk stymuluje już odpowiednio mechanoreceptory, aby wywołać zmianę w autonomicznym układzie nerwowym, o czym pisano już dobre 10 lat temu. Aby jednak poczuć się silnym, wymagany jest dłuższy proces adaptacji połączeń nerwowo-mięśniowych, przebudowa włókien mięśniowych i pewnie kilka innych procesów, o których istnieniu nie wiem. Te dwa pierwsze zajmują trochę czasu, aby mogły nastąpić, nie wspominając o czasie na regenerację, o której w pediatrii jakby się zapomina. Dzieci są przemęczane ćwiczeniami kilka razy w tygodniu, co przekłada się często na brak postępów w rehabilitacji. Specjaliści i rodzice nie uwzględniają faktu, iż niemowlęta dla przykładu, cały czas są w ruchu i ćwiczą. Małe dzieci rozwijają się najlepiej w spontanicznej aktywności.

Co jeśli ta spontaniczna aktywność jest ograniczona przez słabe lub spięte ciało? Chodzi mi o tzw. wzmożone lub obniżone napięcie mięśniowe? Albo jakąś asymetrię niemowlęcą. Znów powtórzę – terapia manualna w pediatrii to bardzo dobre narzędzie pracy, które odpowiada potrzebom fizjologii ludzkiego organizmu. Mózg chce, ale ciało nie pozwala. Sherrington w 1906 roku opublikował pracę „The integrative Action of the Nervous System”, w której sformułował m.in. 6 praw oznaczonych swoim nazwiskiem. Ostatnie z nich nazywało się „unerwienie reciprokalne”, czyli tzw. relacja agonista-antagonista…

Postawię tutaj symboliczne trzy kropki i ugryzę się w klawiaturę. Zadam tobie czytelniku lub czytelniczko w tym miejscu pytanie do dalszej refleksji. W jaki sposób szóste prawo Sherringtona odnajdzie się w roli terapii manualnej u niemowląt ze wzmożonym i obniżonym napięciem mięśniowym? Jeśli jesteś absolwentów moich kursów lub webinarów, albo śledzisz moje wpisy od jakiegoś czasu, to zapewne znasz już odpowiedź. Masz wątpliwość? Napisz do mnie i pogadajmy o tym.

Photo by Shane Rounce on Unsplash

Podobne wpisy