Dzieci z cesarki są inne… Czy aby na pewno?

Od lat powtarza się, że poród przez cesarskie cięcie jest porodem w pewien sposób ubogim dla dziecka. Ubogim w znaczeniu znacznego ograniczenia bodźców mechanicznych, chemicznych oraz biologicznych. Na tej podstawie kładzie się duży nacisk, a czasem wręcz presję na matkę, aby mimo przeciwności losu rodziła siłami natury. Tym wpisem chciałbym wyrazić swoją opinię na ten i podzielić się z tobą refleksją, która tworzyła się w mojej głowie podczas pracy z niemowlętami.

Czy jest coś takie jak dobry lub zły poród? Na pierwszą myśl przychodzi mi do głowy pytanie czy mama i dzidziuś są zdrowi? Jeśli tak, to jest to poród dobry. Bez względu na to czy była to cesarka, czy poród naturalny – jeśli jesteście cali i zdrowi, to jest to SUKCES.

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Sala porodowa. Personel gotowy, mama też (pełna spokoju, relaksu – zero stresu). Oczywiście będzie to cesarskie cięcie, w związku z tym lekarz wybiera specjalny skalpel, który bezdotykowo rozcina poszczególne warstwy tkanki łącznej na brzuchu kobiety. Następnie specjalne urządzenie wytwarza pole grawitacyjne, które bezdotykowo „wyciąga” dziecko z brzucha mamy. Jasna sprawa, że rozcięcie było na tyle szerokie, że dziecko przy przechodzeniu przez brzuch mamy zachowywało się jak kowboj podczas efektownego wejścia do saloonu. Dalej, pole grawitacyjne podtrzymuje dziecko uniesione nad ziemią, a w tym czasie rana po rozcięciu i całe pomieszczenie wraz z osobami w nim przebywającymi jest na bieżąco dezynfekowane specjalną, nowoczesną technologią. Dobra, skończmy już tę historyjkę, bo marny ze mnie pisarz science-fiction…

  • Co by nie zrobić sala porodowa nigdy nie będzie 100% sterylna.
  • Matka przed porodem się stresuje oraz nie jest poddawana dezynfekcji.
  • Rozcięcie jest jak najmniejsze, więc jest dosyć „ciasne”.
  • Wyciągając dziecko jest ono łapane rękoma, czyli ściskane. Tak samo jest ściskane podczas przeciskania przez rozcięcie oraz ma w tym czasie kontakt m.in. z krwią mamy.
  • Po wyciągnięciu zazwyczaj dziecko natychmiast ląduje u jednego z rodziców do tzw. kangurowania (skin-to-skin) – kontakt z bakteriami na skórze i stymulacja skóry poprzez niewielki docisk

Dzieci podczas cesarki doświadczają bodźców zarówno mechanicznych, biologicznych jak i chemicznych. Faktem jest, że są to bodźce w zmniejszone ilości czy raczej jakości, lecz mimo wszystko występują. Powinniśmy zatem nazywać to OGRANICZENIEM bodźców, a nie POZBAWIENIEM dziecka bodźców. Bodźce mechaniczne podczas skurczy są dużo większe niż przy przechodzeniu przez rozcięcie pod brzuchem. Bodźce biologiczne są duże większe podczas kontaktu dziecka z odchodami płodowymi, moczem, kałem, krwią i potem, aniżeli podczas kontaktu z krwią z rany przecięcia. Bodźce chemiczne są dużo większe podczas wielogodzinnego wydzielania przez matkę licznych hormonów, w tym hormonów „stresu”, niż podczas szybkiej cesarki. ALE w dalszym ciągu dziecko z reguły doświadcza każdego rodzaju z wymienoonych przeze mnie bodźców, a jedynie w zmniejszonej ilości.

W większości przypadków nie obserwuję różnic pomiędzy rodzajem porodu u dzieci. Poród naturalny obarczony jest większym ryzykiem wystąpienia nadmiernej kompresji m.in. główki płodu, co niesie ze sobą konsekwencje również wymagające terapii – opisałem to TUTAJ. Patrząc na ten wybrany element porodu możemy nawet stwierdzić, że cesarka jest bezpieczniejsza dla matki i jej dziecka. Są jednak przypadki, gdzie widać, że niemowlę zmaga się z pewnymi problemami, których przyczyn możemy doszukiwać się w rodzaju porodu.

Przede wszystkim zgięciowe ustawienie głowy. Dziecko podczas porodu kiedy już wystawi główkę na zewnątrz charakterystycznie „odpycha się” potylicą (tyłem głowy) od spojenia łonowego matki wykonując przy tym specyficzne odgięcie. Ma to na celu ułatwienie wyjścia na świat. Czasem u tych niemowląt obserwuję później tzw. zgięciowe ustawienie w stawie szczytowo-potylicznym. Objawiać się to może przybliżeniem brody wraz z głową do klatki piersiowej podczas leżenia na plecach (widoczny wtedy jest tzw. drugi podbródek) lub częstym dźwiganiem głowy również z leżenia na pleckach. Jest to jedyna konsekwencja cesarki, która nie występuje u niemowląt urodzonych fizjologicznie, jeśli poród przebiegał prawidłowo.

Kolejne możliwości mogą wystąpić zarówno w konsekwencji jednego jak i drugiego typu porodu, a więc nie będę szczegółowo ich opisywał. Są to m.in. nadwrażliwości dotykowe zwłaszcza w rejonie głowy, twarzy, szyi, klatki piersiowej i rączek, zaburzenia emocjonalne w postaci niskiego progu pobudliwości układu nerwowego (zwłaszcza autonomicznej jego części) czy zaburzenia napięciowe również związane z obniżeniem progu pobudliwości układu nerwowego.

Przychodzi mi do głowy jeszcze jedna rzecz, specyficzna dla niektórych noworodków urodzonych dzięki cesarkiemu cięciu, a mianowicie ospałość. Za sprawą ograniczenia wydzielania katecholamin (grupa hormonów powiązanych ze sporym negatywnym pobudzeniem, stresem) przez matkę i dziecko (fizjologicznie podczas porodu naturalnego płód wydziela ich tak dużą ilość, która relatywnie zabiłaby natychmiast dorosłego człowieka) dziecko nie otrzymuje jasnego, bardzo intensywnego sygnału do… życia. Ten stres jest mu potrzebny, aby spowodować rozruch funkcji życiowych, od których po odłączeniu od pępowiny będzie zależało jego przeżycie. Są to funkcje oddechowe, trawienne, krążeniowe itd. W momencie kiedy tego rozruchu brakuje, położne często opisują, że muszą nieco jakby „cucić” noworodka, który zachowuje się jakby nie chciał obudzić się ze snu zimowego. Paradoksalnie na początku te niemowlęta wydają się być ciągle śpiące i generalnie zrelaksowane, ale w późniejszym okresie może okazać się, że nie radzą sobie z emocjami, są nadmiernie pobudzone i niespokojne.

Tak określa się cesarskie cięcie zaplanowane, przed którym nie rozpoczęły się skurcze, ani akcja porodowa. Będzie to poród najbardziej ograniczony w bodźce. Sytuacja ma się jednak diametralnie inaczej, kiedy akcja porodowa trwa, skurcze są, rozwarcia kilka centymetrów jest, lecz w wyniku braku postępu podjęto decyzję o wykonaniu cesarskiego cięcia. Dziecko wtedy doświadcza całkiem sporej ilości bodźców mechanicznych i chemicznych. Dlatego wiele położnych uznaje, że warto chociaż spróbować urodzić dziecko naturalnie, aby mechanicznie i hormonalnie coś się zadziało. Bodziec biologiczny, czyli kontakt z płynami matki tutaj będzie ograniczony, ale spójrzmy co na ten temat mówią obecne badania naukowe. Otóż, uznaje się za bardzo ważny czynnik wpływający na zdrowie jelit stres, a w zasadzie brak stresu emocjonalnego już w życiu płodowym. To, co negatywnie wpływa na jakość mikrobioty jelitowej to właśnie stres oraz dodatkowo zmniejszone dostarczanie tlenu do kosmków jelitowych. Drugi ważny czynnik wpływające na zdrowie jelit to karmienie piersią, w którym dostarczane są dziecku odpowiednie bakterie, które następnie wzbogacają środowisko w jelitach. Mleka modyfikowane również są wyposażone w probiotyki i prebiotyki, lecz jest to forma mniej spersonalizowana, aniżeli mleka matki konkretnie dla jej dziecka, co jest oczywiste. Zdrowe jelita to nie tylko prawidłowe trawienie i przyswajanie, ale również odporność czy prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego. W końcu w jelitach produkowane jest 90% dopaminy i 50% serotoniny (z tego co pamiętam, choć mogłem się pomylić), które następnie trafiają do mózgu.

Przede wszystkim taki, z którym i matka i położne, ginekolodzy czują się komfortowo – o ile w ogóle można powiedzieć, że rodzaj porodu się wybiera. To znaczy, żeby matka i dziecko byli cali i zdrowi. Jeżeli są wskazania zdrowotne do cesarkiego cięcia, to nie należy ich kwestionować, nawet jeżeli kobieta bardzo chce urodzić naturalnie. W takiej sytuacji może to być niebezpieczne dla płodu oraz dla matki. Jeśli kobieta nie chce rodzić dziecka naturalnie, w ostatnim czasie co raz więcej kobiet zmaga się z tokofobią, to moim zdaniem nie należy na niej tego wymuszać. Nie ma nic gorszego niż stres, który w trakcie porodu potrafi sporo namieszać. Dodatkowo „niechciany poród” może wpłynąć na początkową więź matka-dziecko i podświadomie zaburzyć tę relację.

Sporo mam nie potrafi sobie wybaczyć, że ich poród zakończył się cesarką. Należy jednak pamiętać, że najważniejsze jest na końcu, czyli to, że mama i jej narodzone dziecko są cali i zdrowi. Jest to więc sukces i w takich ramach należy go rozpatrywać. Pod wieloma względami cesarskie cięcie wbrew pozorom jest bezpieczniejszą formą porodu, ale to poród naturalny, siłami natury jest fizjologicznym przejawem natury.

Jeżeli czytasz to jako przyszła mama, to życzę Ci przede wszystkim dużo spokoju i wiary w siebie. Co by nie było będziesz najlepszą mamą dla swojego dzidziusia.

Photo by Jonathan Borba on Unsplash

Podobne wpisy