Czego nie nauczą cię na studiach z fizjoterapii

Czego nie nauczą cię na studiach fizjoterapii

Studia to dla wielu wspaniały, a dla innych znienawidzony, czas. Nie mniej jednak, powiedzieć, że na studiach w ciągu 5 lat ktokolwiek nauczy się fizjoterapii to grzech. Fizjoterapia to ciągle rozwijająca się dziedzina, doświadczenie zbiera się całe życie, dlatego nawet nie można myśleć, że tego da się nauczyć w pełni. Czego nie uczą na studiach fizjoterapii? Czego powinno się uczyć na studiach fizjoterapii? O tym właśnie jest ten wpis. Dobrej lektury i dystansu – to są moje prywatne przemyślenia po blisko 10 latach doświadczenia w branży.

Pamiętam swoje początki pracy z pacjentem, które zaczęły się jeszcze w trakcie studiów licencjackich w czasie trwania praktyk i wolontariatów. Teraz obserwuję coś podobnego jako szkoleniowiec, kiedy rozmawiam ze świeżo upieczonymi fizjoterapeutami po studiach. Dwa elementy – strach i wąskie pole widzenia. Po pierwsze, wiele początkujących fizjoterapeutów boi się dotknąć pacjenta, a nawet rozmowy z nim. Różne uczelnie kładą na to różny nacisk, jednak uważam, że zbyt mało czasu na studiach fizjoterapii poświęca się na indywidualne, praktyczne podejście pacjenta. Kiedy już młody fizjoterapeuta wykona pierwszy krok i przekona się, że nie taki diabeł straszny, to natrafia na kolejny problem. Problem, który rzadko jest świadomy. Albowiem, wszystko wydaje się proste. Zbyt proste.

Patrzysz na pacjenta na korytarzu i już stawiasz 3 hipotezy co mu jest. Oczywiście ta jedna, która była ci najbliższa potwierdza się w trakcie diagnostyki. Robisz prosty masażyk i 2 ćwiczenia, a pacjent czuje się o niebo lepiej. Znasz to? Ja znam i to bardzo dobrze. Dopiero po latach dostrzegłem jak niewłaściwe podejście miałem, a terapia wcale nie była taka skuteczna jak mi się wydawało. Diagnostyka z resztą podobnie. Mam wrażenie, że na studiach fizjoterapia jest wykładana bardzo prosto. Problem A – objaw A. Przy takim myśleniu rzeczywistość okazuje się bardzo brutalne dla fizjo po studiach.

No dobra, robisz szkolenie za szkoleniem, bo masz ambicje. Niby wiesz więcej, a pytania ciągle przeważają nad odpowiedziami. Dlaczego? Okazuje się, że fizjoterapia to nie taka prosta układanka. Człowiek to skomplikowana maszyna, której nauka nie zbadała dotychczas w pełni. Myślę, że nawet nie jesteśmy w połowie. Im dalej w las, tym robi się trudniej. Problemy kliniczne nawarstwiają się, łączą w dziwne konstrukcje, a diagnostyka i terapia robi się co raz mniej schematyczna. I żebym nie zabrzmiał negatywnie. To jest piękne w tej pracy!

Jako fizjoterapeuci pracujemy z drugim człowiekiem. Z jego zdrowiem, a w niektórych przypadkach nawet w zasięgu jego zakończenia. Nie można tej pracy wykonywać z myślą, że mogę łatwo komuś zrobić krzywdę. Człowiek to solidna konstrukcja i nie jest łatwo ją uszkodzić, dopóki przestrzega się kilku zasad. Przede wszystkim pokora, aby nie szarżować. Ból i zmęczenie to dobre mechanizmy ochronne człowieka i warto je obserwować w procesie rehabilitacji pacjenta. Dobre techniki terapeutyczne tutaj stanowią podstawę bezpieczeństwa pracy z pacjentem. Nigdy nie lubiłem używać siły w terapii, bo po prostu jej nie miałem. Jestem z natury wiotki mięśniowo, dlatego tym bardziej odpowiada mi osteopatyczny styl pracy.

Na studiach fizjoterapii nie nauczysz się jednak innego aspektu odpowiedzialności zawodowej. Polecę sprintem, bo nie trzeba tego rozwijać.

  • nikt mi na studiach nie powiedział o ubezpieczeniu fizjoterapeuty
  • żaden wykładowca nie poruszył tematu pozwów sądowych ze strony pacjenta
  • na wykładach z prawa zamiast rozmów o odpowiedzialności prawnej fizjoterapeuty w praktyce rozmawialiśmy o tym, jak założyć POZ
  • kiedy otwierałem swój gabinet, to musiałem poświęcić na naukę aspektów prawnych na prawdę sporo czasu, bo nie byłem do tego kompletnie przygotowany na studiach

Miałem bardzo dużo praktyki na studiach. Nie tylko w formie praktyk w okresach między semestralnych, ale także w ciągu tygodnia w formie przedmiotów. Było ekstra i wspominam to najlepiej z całego czasu na studiach. Był jednak mały mankament, który dostrzegam po czasie. Większość zajęć praktycznych prowadzone mieliśmy w szpitalach. To czym się tam zajmowaliśmy to: ćwiczenia bierne, drenaż limfatyczny, proste ćwiczenia krążeniowo-oddechowe, ale głównie to jednak było prowadzanie pacjentów po korytarzu, albo stanie z nimi pod pachy przy łóżku szpitalnym.

Nigdy nie pracowałem na NFZ i nie wiem czy tak to wygląda na prawdę, czy tylko nam podawali wersję demo. Spore grono lekarzy nie ma zielonego pojęcia czym zajmuje się fizjoterapeuta, często nie jesteśmy przez nich szanowani i tak sobie myślę, że chyba wiem dlaczego. Jakby ktoś kto na etacie zajmuje się chodzeniem z pacjentem po korytarzu i schodach chciał ze mną rozmawiać na temat zabiegów, które wykonuję jako chirurg, to też nie chciałbym z nim rozmawiać na równym poziomie merytorycznym.

Nie zrozum mnie źle, proszę. Umyślnie podkręcam tempo, żeby ukazać absurd, który po dziś dzień się dzieje i wcale nie jest stereotypem. Oczywiście mogłem urazić wielu fizjoterapeutów i lekarzy pracujących w szpitalach, za co przepraszam. Uważam jednak, że o pewnych rzeczach trzeba mówić wprost i wylać chociaż mały kubełek zimnej wody w stronę przemyśleń. Nie zmieni to programu nauczania, jednak ziarenko warto zasiać.

Prawo, psychologia, marketing – takie przedmioty miałem w trakcie swoich studiów fizjoterapii, lecz z ręką na sercu, większość studentów miała to w dupie. Nie mi oceniać jak te przedmioty były prowadzone, bo nie zajmuję się tymi branżami. Zganiam winę tutaj na nas, studentów fizjoterapii, którzy nie rozumieli jak ważne są to zagadnienia.

Nawet nie prowadząc swojego gabinetu, tylko pracując u kogoś na umowie, tak czy siak, musisz znać podstawy prawa w fizjoterapii. Jeśli zdecydujesz się otworzyć swoją klinikę, to już w ogóle czas się doktoryzować z prawa.

Marketing zmienia się z dnia na dzień. Dziś już nikt nie roznosi ulotek, ani nie rozwiesza plakatów. Media społecznościowe to źródło marketingu dzisiejszego świata. Chcesz się promować? Siadaj do Youtube i poświęć na to kilka dobrych dni nauki.

Co do psychologii, to już trochę rozwinąłem ten temat kilka zdań wcześniej i kilka zdań dalej również, więc po prostu przejdźmy dalej.

Wypalenie zawodowe wśród fizjoterapeutów to nie jest rzadkość. Żartuje się z pielęgniarek czy lekarzy, którzy bywają wręcz chamscy w kontakcie z pacjentami, a do tego opanowała ich totalna znieczulica na cierpienie człowieka. Jednak my, fizjoterapeuci, również mamy z tym problem. Czynników na pewno jest wiele, ale o żadnym się nie rozmawia. Presja, odpowiedzialność, roszczeniowi pacjenci, brak wzajemnego wsparcia wśród fizjoterapeutów, brak chęci współpracy z innymi zawodami medycznymi, przepracowanie.. to tylko kilka.

Co ważne podkreślenia, nie jest to problem tylko fizjoterapeutów, ale również ich pacjentów. Kto z nas chciałby być leczony przez osobę, która jest zmęczona swoją pracą i nie oddaje się jej w stu procentach? A więc jest to w interesie wszystkich, aby wspólnie coś z tym problemem zrobić.

Prędzej czy później jako fizjoterapeuta trafisz na pacjenta, z którym nie chcesz pracować. Denerwuje cię, nie docenia, nie szanuje, a może po prostu nadajecie na innych falach. Nic nadzwyczajnego. Gorzej jeżeli w porę nie rozwiążesz tego problemu, a on będzie narastał wraz z czasem. Dostało mi się kilka razy po głowie od pacjenta, a wina jak zawsze leżała po obu stronach. Nie jestem święty i nigdy nie byłem. O ile pacjent sobie pokrzyczał i odszedł, to ja tymi wydarzeniami żyłem bardzo długi czas. Nikt mnie nie nauczył mnie jako studenta fizjoterapii jak sobie radzić w takich sytuacjach. Jak poukładać sobie to w głowie? Ponownie samotnie musiałem zmierzyć się z tym problemem i zasięgnąć wiedzy innych osób. Rada ode mnie: jeżeli masz trudności w pracy, to zgłoś się od razu do psychologa, psychoterapeuty, coach’a lub mentora. Nie ma na co czekać, bo będzie tylko gorzej – albo ty się zamęczysz, albo coś odpuścisz i twoi pacjenci na tym ucierpią.

Napiszę raz jeszcze – opisałem swoje doświadczenia oraz doświadczenia młodych fizjoterapeutów, których poznałem na swojej drodze. Nie było tego mało, ale też nie byli to wszyscy. Jeżeli czytając to nie odnajdujesz siebie, to dziękuj i bądź wdzięczny, że nie spotkały cię te klątwy. Jeżeli jednak ktoś, kto przeczytał ten wpis i odnalazł w nim siebie, a jednocześnie nie ma z kim o tym pogadać – napisz do mnie fizjoprzyjacielu. Wielokrotnie brakowało mi osób, z którymi mógłbym porozmawiać na temat moich trudności zawodowych, dlatego tym bardziej chętnie pomogę innym, którzy być może tego potrzebują.

Fizjoterapia to piękny zawód i nigdy bym tego nie zamienił na nic innego – choć w trudnych chwilach pojawiały się myśli, aby to rzucić. Napisałem ten wpis po to, aby ukazać drugą stronę medalu. Tą gorszą, ale realną i prawdziwą. Napisałem to po to, aby pogłębić świadomość problemów zawodowych w mojej branży. Jeżeli kogoś przestraszył ten wpis i czuje, że popełnił błąd idąc na studia fizjo, to najpewniej tak jest. Jeśli masz się bać przez 40 lat pracy, to może okazać się to tragiczne w skutkach dla ciebie. Problemy trzeba rozwiązywać, ale żeby znaleźć rozwiązanie najpierw trzeba zauważyć problem.

Podobne wpisy